W piątkowe popołudnie, 3 dni przed świętami, zanim zacznie się ten cały szał wigilijnych przygotowań, czas na chwilę relaksu. Święta spędzamy na Mazurach więc czeka mnie jeszcze pakowanie walizek no i kolejnych prezentów. Zanim zacznę pakować się na ten tygodniowy wyjazd potrzebuję chwili spokoju, aby wszystko zaplanować i o niczym nie zapomnieć - zwłaszcza o świątecznym nastroju! A cóż innego mogło by mnie lepiej nastroić, niż gorąca czekolada i romantyczna komedia w gwiazdkowej scenerii :)
W tym magicznym okresie nic nie może być zwyczajne. Deser nie może być kawałkiem zwyczajnego ciasta, a gorąca czekolada powinna być bogata we... wszystko. W ubiegłym roku napisałam jak robię
czekoladę waliliowo-pomarańczową. Wtedy nie było nadzwyczajnych dodatków w postaci bitej śmietany czy posypki korzennej, ale pewnie i tak zagryzłam czekoladę jakimś śledzikiem ;)
Podstawowe składniki to oczywiście mleko, słodka śmietanka i tabliczka gorzkiej czekolady. Dzisiaj w wersji klasycznej z odrobiną miodu i aromatu waniliowego. Do magicznego wykończenia zalecana jest oczywiście bita śmietana!
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam smacznego :)
Lecę pakować walizki...