sobota, 23 stycznia 2010

Na piechotę czy tramwajem?

Zadaję sobie to pytanie w drodze do pracy - codziennie od grudnia. Co roku ta sama sytuacja!
Załóżmy, że musisz przedostać się z punktu A do punktu B a temperatura na dworze waha się w granicach -10oC [ dla tych, na których ujemna temperatura specjalnie nie robi wrażenia załóżmy, że jest -20 ;) ]. Masz do pokonania odcinek ok 3 przystanków tramwajowych. Co robisz?

⟩ Sytuacja nie ma miejsca w futurystycznych warunkach gdzie jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami maszyny teleportującej więc na pierwszą myśl nie nasuwa się nic innego jak skorzystanie z komunikacji miejskiej.

Tramwaj! Oczywiste? Ale weźmy pod uwagę bardzo ważny czynnik...
W ZIMĘ W TRAMWAJACH NIE GRZEJĄ!
[ bo wiosną czy latem zdarzyło się nie raz przysmażyć nóżkę o rozżarzony grzejnik :/ ]
Biorąc pod uwagę, że przez najbliższe 7 minut będziesz stał nieruchomo a podmuch mroźnego wiatru, wywołany przez ruch tramwaju [który wpada przez dziury lub ogromne wloty powietrza bo szczelinami to już ich nazwać nie można ] będzie nieustannie kierował się właśnie na Twoją twarz - zaczynasz się zastanawiać.
Z uwagi na „spacer” w nieco przyspieszonym tempie [ coś na wzór marszu ] sprawi, że rozgrzejesz swoje ciało, krew zacznie lepiej krążyć, odmarzną kończyny [ chociaż gdy są zmarznięte z początku trudno się maszeruje ] i przy okazji spalisz sporo kalorii JA wybieram opcję – pieszo.

⟩ Oczywiście pamiętajcie, że jeśli możecie skorzystać z nowych, eleganckich, cichutkich i ogrzewanych środków komunikacji to polecam jednak podjechać ;) [szkoda, że te nie jeżdżą akurat w moim kierunku].

Jak sobie radzisz w podróży do pracy/szkoły zimą? Kubek termiczny z gorącą kawą lub herbatą? A może takie mrozy to dla Ciebie „pikuś”?

Odpowiadajcie w komentarzach lub na jeanette.spot@gmail.com


♥ cya ;)

1 komentarz: