W tym magicznym okresie nic nie może być zwyczajne. Deser nie może być kawałkiem zwyczajnego ciasta, a gorąca czekolada powinna być bogata we... wszystko. W ubiegłym roku napisałam jak robię czekoladę waliliowo-pomarańczową. Wtedy nie było nadzwyczajnych dodatków w postaci bitej śmietany czy posypki korzennej, ale pewnie i tak zagryzłam czekoladę jakimś śledzikiem ;)
Podstawowe składniki to oczywiście mleko, słodka śmietanka i tabliczka gorzkiej czekolady. Dzisiaj w wersji klasycznej z odrobiną miodu i aromatu waniliowego. Do magicznego wykończenia zalecana jest oczywiście bita śmietana!
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam smacznego :)
Lecę pakować walizki...
Ooo, Twoja gorąca czekolada wygląda bardzo smakowicie. Jak smakuje tak dobrze jak wygląda to chyba zaraz przyrządzę sobie podobną. :) Też nie lubię flaków z olejem, fałszywych ludzi i spamu - to tak nawiązując do Twojego opisu. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny, życzę Wesołych Świąt na Mazurach! :* (jeszcze nigdy nie byłam na Mazurach - wiem, aż wstyd się przyznać).
Pozdrawiam serdecznie.
Ale piękna i smakowita !
OdpowiedzUsuńmniam mniam mniam !!!!
OdpowiedzUsuńMniam, smakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuńjak to smakowicie wygląda!
OdpowiedzUsuńA właśnie! Muszę obejrzeć ten film :)
OdpowiedzUsuńAch.. z chęcią wypiłabym taką czekoladę *_*
Mmm wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuń